- Teraz ze mną pójdziesz? – zapytałem niechętnie odrywając się od niej. Zachowałem minimalną odległość między nami przytrzymując jej podbródek.
- Justin.. – powiedziała cienkim i jednoczesnie bardzo pociągającym głosem zbliżając się do mnie ponownie – nie. – odparła stanowczo i odepchnęła mnie. Odwróciłem się zmieszany obserwując jak odchodzi. W pewnym momencie zniknęła wśród tłumu, a ja dopiero wtedy za nią ruszyłem.
Znowu się zaszyła. Znowu nie mogłem jej nigdzie znaleźć! Dobra, tym razem robiła to specjalnie. Obszedłem cały lokal przepychając się wśród nawalonych ludzi.
- Hej – zaczepiłem barmana ( chyba był tak jedyną, niepijaną osobą ) – widziałeś gdzieś dziewczynę, jasne włosy, ok. 1,70 m wzrostu?
- Wiesz ile tu takich mam przed oczami każdego dnia? – przecierał kolejny kieliszek.
- Nie jesteś w stanie mi pomóc?
- Może gdybyś miał jakieś zdjęcie? – zasugerował spoglądając na mnie.
Westchnąłem i usiadłem przy barze – zdjęcia nie mam. Podaj cokolwiek. – oznajmiłem zmieniając szybko temat. Rzuciłem telefon na stół i szukałem tam czegoś, co mogłoby wyglądać jak jej zdjęcie, ale w sumie to było niemożliwe do znalezienia w tym miejscu.
Barman podał mi drinka o niebieskiej barwie.
- Szukasz dziewczyny? – niemożliwe! Koleś siedzący obok mnie był prawie trzeźwy. Cuda się jednak zdarzają.
- No – mruknąłem pociągając kolejny już łyk.
- A gdzie szukałeś? Może wyszła?
- Czemu się nie bawisz, jak inni? – znowu zmieniłem temat i wypaliłem przewracając wzrok na niego.
- Pewnie zacznę się bawić. Jak się wystarczająco mocno upiję. Jestem tu bo pokłóciłem się, z dziewczyną – zaśmiał się- wierz mi, jeżeli uciekają to albo wychodzą albo przystawiają się się do innych żeby zrobić ci na złość.
Odruchowo przytaknąłem i dopijając zawartość kieliszka odszedłem od baru. Ruszyłem na ponowny obchód po wnętrzu klubu. Nawet jeżeli wyszła to musiałem być pewien, że w międzyczasie nie wróciła.
- Carmen? – zauważyłem brunetkę pośród kilku facetów – gdzie Destiny? – dopytywałem nie zwracając na nich większej uwagi.
- My się znamy? – popatrzyła na mnie spode łba trzymając kieliszek w dłoni. Ta to dopiero była nawalona. – aa… - przeciągnęła – to ty się włóczysz z D…Destiny i tą jej przyjaciółką, ona ci się podoba? Biedny jesteś, przed chwilą twoja ukochana.. – ściszyła głos podchodząc do mnie – została zaproszona w ustronne miejsce. Sam domyśl się co tam teraz może się dziać. – zachichotała głupio. Patrzyła na mnie przez chwilę przygryzając wargę po czym dodała – ale wiesz.. ja takimi jak ty nie pogardzę. – z zalotnym uśmiechem przesunęła dłonią po mojej klatce piersiowej.
Oburzony gwałtownie odepchnąłem ją od siebie i skierowałem się w stronę korytarza, w którym znajdowały się toalety. To było jedyne miejsce, ustronne, jakie przychodziło mi na myśl w tamtym miejscu.
Przechodziłem kilka razy tuż przy drzwiach od łazienek nasłuchując jakiejkolwiek oznaki, że ktoś tam jest. Cisza. Nie chciałem tam wchodzić bo.. no po prostu bałem się co może mnie tam spotkać. Wolałbym nie oglądać czyichś stosunków seksualnych, albo, co gorsza, wysłuchiwać zaproszeń do trójkąta. Mimo to, po jakiś dziesięciu minutach krążenia tym korytarzem wszedłem do jednej i do drugiej toalety. Tak, jak myślałem. W pierwszej obściskiwała się jakaś para, ale na szczęście byli tak zajęci wzajemnym wpychaniem sobie języka do ust, że w ogóle nie zwrócili na mnie uwagi, więc mogłem spokojnie się rozejrzeć. Nic. Druga była całkowicie pusta, nawet sprawdziłem dokładnie kabiny, tak dla pewności, ale też nic. Oprócz mnie było tak tylko moje lustrzane odbicie.
Wróciłem na salę, wydało mi się, ze ludzi ubyło. Wierząc w swoje przekonanie znowu przeszedłem wokół wnętrza, a potem przez parkiet, dokładnie rozglądając się w poszukiwaniu dziewczyny. Najgorsze było to, że tak łatwo mogłem ją minąć. Zdecydowanie złe miejsce do pilnowanie zagubionych nastolatek.
Wyszedłem na zewnątrz. Zachłannie połknąłem świeże powietrze. Oparłem się o ścianę i rozejrzałem wokół. Ulica była pusta. Gdzie oda, kurde, zniknęła? Odszedłem nieco dalej, nie chciałem stać tak przy samym wejściu. Ten ochroniarz strasznie dziwnie się na mnie gapił.
- Nie zaboli, obiecuję być delikatnym.
- Zostaw… - dobiegły do mnie zalotne szepty i pojękiwania. Zdecydowanie dwóch osób i zdecydowanie przeciwnej płci. Nie byłem jedynie pewien gdzie znajduję się źródło głosów. Szedłem w zasadzie na oślep, kierowałem się intuicją. Znalazłem się przy jakimś zakręcie. Rozejrzałem się, ślepa uliczka z kontenerem w roli głównej. Nagle zza tych kontenerów pojawił się czubek czyjejś głowy i znowu te głosy. Tylko tym razem były wyraźniejsze. Powoli i cicho podchodziłem bliżej, starałem się nie zwrócić ich uwagi na sobie. W pewnej chwili miałem widok na dziewczynę przy ścianie.
- Destiny! – krzyknąłem i wybiegłem zza kontenera. Rzuciłem się w ich kierunku, a dokładniej to faceta. To nie był te sam facet, który obmacywał ją w klubie. Ilu ona tu ludzi poznała jednego wieczora?! Albo może.. ilu się przyczepiło do tego przeuroczego tyłeczka? Szlag. Czasem powinienem pomyśleć zanim coś powiem.
Odepchnąłem kolesia od dziewczyny. Był bardziej pijany niż mi się wydawało. Nie był w stanie mi oddać. Zatoczył się i upadł mamrocząc pod nosem. Byłem pewien, że zanim się podniesie zdąży zasnąć.
Odwróciłem się i spojrzałem na Destiny. Była zszokowana i roztrzęsiona. Nerwowo zaciskała pięści na kurtce obserwując typka leżącego pod ścianą. Wcale tego nie chciała, cokolwiek ten facet próbował zrobić.
Patrzyłem na nią tak przez chwilę i zastanawiałem się dlaczego tym razem nie ucieka. Chociaż mnie to cieszyło. Nie widziało mi się kolejne poszukiwanie.
- Des, czy ty zawsze musisz pakować się w kłopoty? – podszedłem do niej i położyłem dłonie na jej ramionach – ej, słuchasz mnie? – zapytałem spokojnym głosem kiedy mi nie odpowiadała.
- Mhm – mruknęła cicho zwracając na mnie wzrok – co tu robiłeś?
- Szukałem cię – odparłem bez wahania.
Nie odpowiedziała mi już, jedynie bezsilnie opadła na moje ramię zamykając oczy. Nikt nie jest w stanie sobie wyobrazić jak słodko wtedy wyglądała.
Podniosłem ją i wysłuchując, dość uroczych swoją drogą, pojękiwań, wyniosłem z tego ohydnego zaułka. Poszedłem do samochodu, ale nie można pominą tego, ze kawałek musiałem z nią iść bo zostawiłem auto za zakrętem, tak dla bezpieczeństwa. Po za tym przed klubem nie było żadnych, innych samochodów, więc było większe prawdopodobieństwo, że coś mogłoby stać się z moim.
Ułożyłem ją delikatnie na tylnych siedzeniach i przykryłem swoją bluzą spostrzegłszy, że zrobiło się dość zimno. Odgarnąłem włosy z jej twarzy i uśmiechnąłem się z ulga, wiedząc, że w końcu, na pewno nic jej nie grozi.
***
Obudziłam się zmieszana po czym nerwowo rozejrzałam się po pokoju.
Błękitne ściany. Jasne, drewniane meble. Plakaty MJ na ścianach, niewielkie biurko dopasowane do reszty mebli i ogromne, dwuosobowe łóżko, na którym właśnie leżałam.
- O matko! – krzyknęłam podnosząc się gwałtownie do pozycji siedzącej. To był moment, kiedy spostrzegłam, ze leżałam wtulona w Justina.
Chłopak zacisnął powieki po czym przeciągając się podniósł ciało obejmując mnie. Popatrzył na mnie wzrokiem zatroskanej matki.
- Co się stało? Miałaś zły sen? – pogłaskał mnie po głowie i pocałował w czoło.
- Co ty.. co my.. – nie mogłam się wysłowić zszokowana jego zachowaniem w stosunku do mnie.
- Yhh, wolałem już kiedy tylko tak słodko pojękiwałaś – uśmiechnął się.
- Słucham!? – zrobiłam wielkie oczy unosząc głos dwa tony wyżej – możesz wyjaśnić co tu jest grane? I co my tu, do cholery, robimy razem?
- A co tu jest do wyjaśniania? – mówił cichym i niskim, niemalże chrypiącym głosem lekko naciskając swoim ciałem na mnie. Przytrzymując dłoń na moich plecach, ułożył mnie a pościeli po czym nachylił się i poczynając od ust kierował sowimi pocałunkami ku mojej szyi.
Czy ja naprawdę byłam w stanie nie zapamiętać czegoś takiego? Byłam tak zdezorientowana, że nie zdołałam wydusić z siebie ani jednego słowa. Jedyne co się ze mnie wydobywało to jęki słodkiej rozkoszy, która zalewała mnie od środka.
Delikatnie muskał wargami moją skórę ponownie przesuwając twarz do moich ust. Przysunął się i zawisnął dokładnie nade mną. Oderwał się na chwilę od moich warg i spojrzał mi w oczy. Nadal nie byłam w stanie nic powiedzieć. Zahipnotyzował mnie czy co? W każdym razie, wcale nie chciałam, żeby przestawał. Popatrzyłam na niego jednocześnie oplatając jego szyję ramionami. Podciągnęłam się i musnąłem jego ciepłe usta przygryzając dolną wargę.
***
Wsunął dłonie pod jej ciało. Dziewczyna poczuła nacisk na plecach, a po chwili przyciągnął ją do siebie siadając. Siedziała na nim oplatając go nogami wokół bioder. Znajdowała się nieco ponad nim przeczesując jego włosy palcami. Chłopak wpatrywał się w Destiny z pożądaniem w oczach. Głaskał opuszkiem palca jej zarumieniony policzek podczas gdy jego drugo dłoń przesunęła się w dół pleców dziewczyny. Justin nadal wpatrując się w oczu nastolatki, która nie okazywała swojego zmieszania, chwycił leciutko jej podbródek i delikatnie zadzierając głowę do góry, pocałował ją czule. Otulona ramionami chłopaka Destiny, oplotła rękami jego szyję i opierając łokcie na jego barkach, bawiła się końcówkami włosów Justina. Dłoń nastolatka zawędrowała pod luźną koszulkę, która od zeszłej nocy okrywała zgrabne ciało panny Foutley. Objął ją mocniej i lekko unosząc ponownie ułożył pośród wymiętej pościeli. Składając czułe pocałunki na jej brzuchu kierował się ku górze jednocześnie, powoli unosząc materiał koszulki coraz wyżej. Po dłuższej chwili dziewczyna została w samej bieliźnie okryta jedynie ciałem osiemnastolatka. Otuliła go ramionami i przysunęła się do niego jak najbliżej było to możliwe, połączona z nim w pocałunku. Justin przesunął dłonią wzdłuż rozpalonego ciała dziewczyny powodując zalewająca ją falę przyjemnych dreszczy. Destiny niepewnymi ruchami masowała klatkę piersiową chłopaka powoli przesuwając ją ku jego bokserkom. Nastolatek mimowolnie uniósł kąciki ust sunąc czubkiem nosa po delikatnym policzku dziewczyny. Szesnastolatka ponownie przesunęła chłodnymi dłońmi po ciele Justina, tym razem lekko unosząc swoje ciało i ciągnąć w dół również jedyną rzecz jaką miał na sobie. Chłopak zaśmiał się cicho przygryzając jej ucho. Językiem sunął wzdłuż jej ciała i za pomocą zębów zsunął z niej majtki. Pochylił się nad intymną strefą Destiny i ostrożnymi ruchami zaczął pieścić je językiem. Obserwując wijące się na łóżku ciało dziewczyny robił to dalej, a kiedy jego ciało było „na skraju wytrzymałości” zaczął przesuwać się w górę. Namiętne pocałunki składał na jej ramionach i szyi. Destiny poczuła stado dzikich ciarek na ciele kiedy ona i Justin byli tak blisko siebie, jak to tylko możliwe. W tej chwili stali się jednym ciałem. Jęknęła cicho wbijając paznokcie w ramiona Justina, a ten syknął z bólu jaki w nim spowodowała i dał znak by mu zaufała.________________________
Nic nie mówię, ocenę pozostawiam wam :D ♥